Wystawa zbiorowa "Dziewięć spojrzeń na rzeczywistość", w Koczale - to druga z trzech
zaplanowanych odsłon mojego nowego projektu.
Trwa (jeszcze), od 3 maja do 5 czerwca bieżącego roku, niemniej finisaż, oficjalne
zakończenie, obyło się w dniu 31 maja, podczas festynu dnia dziecka.
Sezon w pełni, artyści w większości rozjechali się już na swoje letnie stoiska, plenery
malarskie i inne wydarzenia, w tym niektórzy za granicę, jednakże podczas finisażu
były, powiedziałbym, osoby kluczowe dla tej pierwszej (obejmującej 3 wystawy),
odsłony projektu. Nie chodzi o to, że ja i Janina Szymanowska z Człuchowa
jesteśmy "najlepsi" - bo i jak to w ogóle ocenić u artystów, z których każdy tworzy
w innej technice, stylu i / lub tematyce? Nie, ale owszem - byliśmy najbardziej
zaangażowani w zaistnienie i przygotowanie projektu i poszczególnych wystaw.
Ja opracowałem ideę i tytuł, zaprosiłem artystów i w miarę możliwości koordynowałem
działania, jednak bez Janiny Szymanowskiej mogło by się to nie udać - ponieważ jest
ona znacznie lepiej obeznana z lokalnym środowiskiem działaczy i pracowników kultury,
bibliotek organizujących wystawy, pomogła mi również dostać się do Koczały, pomaga
w transporcie prac i dzieli się też cennymi informacjami, dzięki którym jest mi o wiele
łatwiej, skutecznie działać.
Zatem, około godziny 15 dotarliśmy do Gminnego Ośrodka Kultury w Koczale,
miejscowości położonej mniej więcej z pół drogi między Człuchowem - gdzie
odbyła się pierwsza odsłona wystawy, a Miastkiem - gdzie odbędzie się wkrótce
otwarcie trzeciej jej edycji.
Na miejscu po odwiedzinach osób chętnych obejrzeć wystawę i porozmawiać
z nami (samą wystawę i włodarze i wszyscy chętni i młodzież szkolna - zwiedzali
już podczas jej trwania), po tym gdy pokrótce przedstawiłem też twórczość i osoby
artystów, którzy nie mogli zjawić się na finisażu - uczestniczyliśmy w zajęciach
plenerowych z grupką dzieci i młodzieży. Każde z nas "dostało" pod opiekę kilkoro
młodych talentów, uczestników kursów plastycznych prowadzonych w GOK w Koczale.
Wkrótce po zakończeniu części oficjalnej trafiliśmy jeszcze na pewną działkę,
a obdarowani płodami z ogródka zostaliśmy (byłem na wystawie z mamą), podwiezieni
przez Janinę i jej brata Józefa - po okolicach jezior człuchowskich, gdzie, między innymi
wypuściliśmy na wolność gościa z działki, czyli gąsienicę pazia królowej..., a podróż
ta zakończyła się w Chojnicach, skąd już potem wróciliśmy do domu.
Pogoda dopisała, atmosfera była przednia, dziękujemy Pani dyrektor GOK w Koczale,
a na koniec co nie co zdjęć - będzie ich więcej, ale od czegoś trzeba zacząć, zapraszam!
![]() |
C.D.N.
Cudownie Pawełku: Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń